sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 56 "Moja Piosenka Dla Ciebie"

Carlos.

Otworzyłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Było już po całej akcji "pierwszy raz", ubraliśmy się i przez długi czas leżeliśmy razem na sofie wtuleni w siebie. Nie zauważyłem kiedy zasnęliśmy. Był już wieczór. W całym domu było ciemno. Spojrzałem w moją lewą stronę i zobaczyłem dziewczynę moich snów w głębokim śnie. Biła od niej niewinność i spokój. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. Wstałem nie chcąc jej obudzić i podszedłem do stołu na którym stała lampka. Zapaliłem ją i w salonie zrobiło się niewiele jaśniej. Salon obszedł złocisty blask żarówki. Usiadłem na krześle przy stole bokiem i przyglądałem się Reachel. Cały czas się uśmiechałem pod nosem. Była taka piękna... Tak jak wtedy, kiedy spędziliśmy razem noc po moim wyjściu ze szpitala. Postanowiłem ją przykryć kocem. Ściągnąłem z fotela koc z "misia" i okryłem nim moją dziewczynę. Wróciłem na krzesło i dalej się przyglądałem brunetce. Z każdą sekundą jakby piękniała. Oparłem głowę o oparcie krzesła i nie odrywałem od niej wzroku. Po dziesięciu minutach postanowiłem się w końcu ruszyć. Jednak nic mi się nie udało zrobić. Pokręciłem się po domu i znów wylądowałem w salonie. Tak jakbym się nie mógł od niej uwolnić. Tak jakby chciała, żebym się nią patrzył bez końca. Podszedłem do mojej walizki, która stała pod schodami od dwóch dni. Rozpiąłem ją, a na samym dnie pod moimi ubraniami leżał duży notes. Był to notes ze wszystkimi moimi piosenkami, które napisałem w życiu. Postanowiłem napisać nową, niezależną i tylko moją piosenkę. Położyłem go na stole i otworzyłem. Zacząłem przeglądać każdy tekst po kolei przypominając sobie stare czasy. O większości piosenek nawet Kendall, James ani Logan nie wiedzieli. Wziąłem ołówek do ręki i spojrzałem na pustą kartkę. Wciągnąłem i wypuściłem powietrze z moich płuc i napisałem dużymi literami tytuł piosenki.
"MY SONG FOR YOU"
Zerknąłem kątem oka na Reach i od razu zacząłem pisać pierwsze wersy. Słowa wpływały na kartkę tak płynnie jak nigdy. Słowo po słowie pojawiało się jedno za drugim. Nie minęły dwie minuty i już miałem pierwszą zwrotkę. Jeszcze nigdy nie pisałem piosenki z taką łatwością. Jednak potem łzy cisnęły mi się do oczu.


***

  - ...For every dream on walking, for every word unspoken... This is my song for you... - napisałem ostatnie słowa myśląc już nad melodią. - Będzie wniebowzięta... - szepnąłem do siebie znowu.
Wziąłem notes do ręki i wgryzałem się w tekst. Chciałem wymyślić jakąś melodię, ale to już mi trudniej wychodziło. Po kilku moich próbach Reachel zaczęła się przebudzać. Szybko schowałem zeszyt do walizki i usiadłem koło niej na kanapie. Dziewczyna lekko otworzyła oczy. Widząc mnie uśmiechnęła się szeroko i przeciągnęła się. 
  - Długo spałam? - zapytała zaspanym głosem.
  - Nie, trochę dłużej ode mnie - puściłem jej oczko. - Chcesz coś do picia? Bo ja tak.
  - Nie pogardziłabym zwykłym sokiem - zaśmiała się.
  - Wszystko dla mojego aniołka - pocałowałem ją w policzek i pobiegłem do kuchni. Dobrze wyczułem sytuację, żeby wczoraj pojechać na solidne zakupy. Ma się to wyczucie. Zapaliłem światło, sięgnąłem po sok pomarańcza-mango i nalałem do dwóch wysokich szklanek. Wróciłem do dziewczyny i podałem jej szklankę.
  - Dzięki - powiedziała z uśmiechem i wzięła kilka łyków soku. 
 Machnąłem ręką i także upiłem trochę napoju. 

Isabella.

Po tym zamieszaniu z Reachel wszyscy musieliśmy odreagować. Wszyscy siedzieliśmy w domu chłopaków myśląc co by zrobić przez ten wolny miesiąc. Carlos zadzwonił do Kendalla wieczorem, szybko włączył tryb głośnomówiący.
  - Kendall? - odezwał się szczęśliwy głos latynosa.
  - Raczej wszyscy - zaśmiał się. - Jak poszło?
  - Domem jest zauroczona - odpowiedział.
  - Kiedy mnie nie o to chodzi.
Głos umilkł w telefonie. Nie wiedział o co blondynowi chodzi.
  - No, udało się? - rozwinął pytanie zniecierpliwiony.
  - Co?! Co?! Pytasz się o moje prywatne sprawy i to jeszcze przy wszystkich?! Totalnie cię już pogrzało, Schmidt?! - rzucił się Carlos z wyrzutami. - ...Tak, tak...! - dodał szeptem niespodziewanie.
Wszyscy zaczęliśmy bić brawa. James i Logan zaczęli gwizdać i szczekać.
  - Słyszysz, co tu się dzieje - przewrócił oczami Kendizzle.

Kendall.

Przełączyłem rozmowę i kiedy reszta szalała w salonie, ja wszedłem do kuchni, gdzie było cicho.
  - Słuchaj, stary - zacząłem. - Chcę odreagować, wiesz, po całej tej aferze.
  - Okej... Co ja mam z tym wspólnego? - zaśmiał się.
  - Bo mam problem... Chcę spędzić ten czas z Kate, ale boję się reakcji Robyn... Bo w sumie ją też lubię i przykro by jej było...
  - W tym akurat ci nie pomogę, stary - powiedział zawiedziony. - Sam musisz podjąć decyzję...
Do kuchni nagle wpadł James. 
  - Kendizzle! Gdzie cię wcięło? - klepnął mnie w plecy. - Spoko, już się uspokoiliśmy. 
  - Muszę kończyć, powodzenia - zaśmiałem się.
  - Tobie też, cześć.
Rozłączyłem się i wróciłem z Maslowem do salonu. Porozmawialiśmy chwilę, za ten czas myślałem co robić. Co chwilę zerkałem to na Kate, to na Robyn. Co zauważyłem? Co mnie zdziwiło? Michelle ciągle na mnie zerkała. Isabella bez przerwy śmiała się z Loganem, a ona? Ciągle tylko na mnie. A Robyn? Robyn ciągle pisała do kogoś sms-y. Po każdym ćwierknięciu odblokowywała ekran i uśmiechała się do telefonu. Chciałem zerknąć na ekran. Byłem ciekaw z kim tak pisze. Próbowałem oprzeć głowę o oparcie i przyjrzeć się. Literki były rozmazane i nic nie widziałem. Nie mogłem nic wywnioskować. Postanowiłem działać.
  - Robyn, możemy pogadać? - zapytałem jej.
  - Jasne - oderwała wzrok od telefonu.
Weszliśmy na taras. Oboje oparliśmy się o barierkę. Nie wiedziałem jak zacząć.
  - Z kim tak zawzięcie piszesz? - zapytałem niepewnie.
  - A co? Zazdrosny? - uśmiechnęła się chytrze.
Zmieszałem się, spojrzałem przed siebie chcąc uniknąć mojego wzroku. Składałem sobie w myślach kolejne podejście. 
  - Powiesz w końcu o co ci chodzi? - zapytała nie wytrzymując już dłużej.
  - Amm... Tak... - przeciągałem.
  - Czekaj, ja też mam ci coś do powiedzenia.
Zaskoczyła mnie tym. Postanowiłem posłuchać.
  - Chodzi ci o nas, prawda?
Sparaliżowało mnie. Zapomniałem języka w gębie.
  - W pewnym sensie...
  - Chciałam cię powiadomić, że...
  - Ja ciebie też, że... - nie daliśmy sobie dokończyć.
  - Nie, ja pierwsza.
  - Ale nie, to ja powinienem ci coś wyjaśnić.
Nie dawaliśmy sobie dojść do słowa. W końcu Robyn chwyciła mnie za ramiona i spojrzała mi w oczy.
  - Mam chłopaka - wypowiedziała.
  - No to...! - zatrzymałem się jak dotarło do mnie co powiedziała. - ...Zaraz... Masz?!
  - Tak, kiedy byłam we Francji poznałam miłego malarza. Zainspirowały mnie jego obrazy i on sam.
  - Naprawdę...? Jak długo się znacie...?
  - Bo ja wiem...? - namyślał się chwilę. - Przyleciałam tam, zakwaterowałam się, na następny dzień zrobiłam sobie spacer po placu głównym i spotkałam jego. Namalował dla mnie portret i tak się poznaliśmy.
  - To cudownie...!
Cieszyłem się niesamowicie, ale z drugiej strony coś mnie blokowało. Może coś jeszcze do niej czułem po tak długiej znajomości... Nigdy nie powiedziałem jej prosto w oczy "Kocham Cię"... Za długo na mnie czekała...
  - Cieszę się z twojego szczęścia - uśmiechnąłem się.
Miałem teraz wolną drogę do Kate. Wróciliśmy do salonu. Kate śledziła mnie wzrokiem. Chyba mnie o coś podejrzewała. Usiadłem koło niej, objąłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek. Nagle napięcie wstała Michelle i poszła do łazienki. To było strasznie dziwne. Zignorowałem to. Wszyscy razem oglądaliśmy serial "Teoria Wielkiego Podrywu". Uśmialiśmy się do łez. Lubię ten serial. Gdy się skończył odcinek poprosiłem na bok Kate.
  - Co tam?
  - Kate, mam dla ciebie niespodziankę... - sięgnąłem do kieszeni spodni.
Dałem jej do rąk bilet do Maui. Ona popatrzyła chwilę na niego.
  - Kendall...! - rzuciła mi się na szyję. - Chcesz ze mną tam jechać...?
  - A z kim innym? - uśmiechnąłem się.
Blondynka pocałowała mnie namiętnie. Tak, spodobała jej się niespodzianka.

Michelle.

Po całym zajściu z Reachel moje uczucie do Logana się jakby wypaliło... Zaczęłam zwracać uwagę na Kendalla. Nie wiem co się ze mną dzieje. To naprawdę dziwne... Nigdy nie interesował mnie Kendall, nawet na chwilę. Jeszcze gorsze było to, że on już miał swoją miłość. Usłyszałam dźwięk sms-a. Jesse sięgnęła do torebki.
  - Michelle! - krzyknęła przerażona.
  - Co się stało? - podniosłam się.
  - Szef mnie zabije, jak zaraz nie wstawimy się do sklepu! - schowała telefon i wstała z kanapy.
  - Ale...!
  - Chodź! Bo nas na zbity pysk wywali! - pośpieszała mnie. - Na razie, James - pocałowała go w policzek.
Wiedziała, że na nic innego przy Alex nie może sobie pozwolić.
  - Cześć wszystkim! - wykrzyczałyśmy i wybiegłyśmy z domu.
Jeszcze ostatni raz zerknęłam z utęsknieniem na Kendalla.
___________________________________________________________
PROSZĘ O KOMENTARZE : )

6 komentarzy:

  1. OMG *o* Zajebisty rozdział, co tu dużo mówić! O co chodzi z Michelle? o_O Spróbuje mi skrzywdzić Logana! To ze mną będzie miała doczynienia! awww.. napisał dla niej piosenkę ^^ Jestem ciekawa kiedy jej ją zaśpiewa. Czyli, że on to miał zaplanowane? Nieładnie, nieładnie :P To takiee słoodkie. Jadą na wakacje.. ciekawe co się tam wydarzy.. No nic.. pisz szybko nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne, umieram, jak to czytam :D
    Kocham to! ♥♥
    @aga138

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj... Ale sie narobilo, ake i tak chocby nie wiem ci by sie dzialo. Paliło, walilo to zawsze będę za Kendallem i Kate, taki fajny skrot K i K ;p
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, super rozdział rozwaliłaś mnie z tym malarzem xD coraz ciekawie się tu dzieje xD ok pisz next !!

    ~ Robyn

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale to słodkie z piosenką Carlosa. Dobrze, że Kendall będzie z Kate, bo tak wolałam xD Nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny, jak wszystkie z resztą :D pisz następny już zioom :33 a z tą piosenką to takie fajne < 3
    // Michelle

    OdpowiedzUsuń